Wrzuć na luz
Nie ma sensu przerywać swojemu rozmówcy, aby mu powiedzieć, że mówi się “w każdym razie”, a nie “w każdym bądź razie”, albo że “jest napisane”, zamiast “pisze”.
Skup się na przekazie.
Czasem też zdarzy się napisać "ludzią", zamiast "ludziom" i trudno. Nie trzeba tego punktować.
- poszłem
- weszłem
- po najmniejszej linii oporu
- lubieć
- najbardziej optymalny
- półtorej roku
- dwutysięczny dwudziesty trzeci
Wszystko powyżej zawiera błędy, ale nie ma to najmniejszego znaczenia. Zrozumiałeś o co chodzi. Język cały czas się rozwija, ekonomizuje i pojawia się w nim wiele funkcjonalnych makaronizmów.
Wiem, że Polacy nie gęsi, ale mamy benefity, chodzimy na lunch i robimy research. Pracujemy w startupach, na open space, podłączeni do routera po Wi-Fi, mamy video calla, targety i taski na ASAP, a na standupie rozmawiamy o weekendowym hobby.
Czasem zdarzy się, że ktoś powie EJPOL zamiast APL (Apple) lub BLEK zamiast BLAK (Black) i też spoko. Nie wymagaj bycia native speakerem, aby się sprawnie komunikować. Bo o to przecież tutaj wyłącznie chodzi.
A więc jedz krołsanciki i wrzuć na luz.
Międzynarodowe środowisko
Gdy 5 lat temu przyjechałem do Danii, aby odwiedzić firmę, z którą rozpocząłem współpracę, stanąłem w kuchni, żeby zrobić sobie kawę. Zaczęli podchodzić do mnie różni ludzie, z różnych krajów, przywitać się i pogadać zaineresowani kim jestem.
W tamtym czasie wydawało mi się, że mój angielski stoi na całkiem niezłym poziomie. W końcu pracowałem wcześniej za granicą i uczestniczyłem w wymianie studenckiej w Irlandii.
Okazało się jednak, że prawie każdy mówił płynną angielszczyzną z pięknym akcentem. Niektórzy mówili tak szybko, że miałem problem z nadążeniem co mówią.
Czy w takiej sytuacji ktoś przejmuje się, że zrobiłem gramatyczny błąd, pomyliłem czas, czy źle wypowiedziałem jakieś słowo? Absolutnie nie. Wszyscy skupiali się na tym, co próbowałem przekazać, a nie w jaki sposób mi to wychodziło.
Wciąż zaskakuje mnie ich wyrafinowane słownictwo i czerpię garściami z codziennych rozmów. Szczerze mówiąc, bardzo im zazdroszczę łatwości, z jaką komunikują się w obcym języku.
Ale działa to też w drugą stronę. Osoby z mocnym akcentem, na przykład z Portugalii lub Grecji, lepiej lub gorzej, bez żadnego stresu, gadają co im ślina na język przyniesie.
