Gdy myślę o swojej drodze, to myślę o serii porażek.
W szkole nie byłem lubianym dzieckiem. Nie miałem żadnego przyjaciela. Na WF-ie zawsze byłem wybierany jako ostatni. Mówili na mnie gruby.
Nie dostałem się do liceum na profil matematyczno-informatyczny, choć nie wyobrażałem sobie niczego innego. Zostałem przekierowany do klasy o poszerzonym programie języka niemieckiego, którego nie lubiłem i z którym miałem wiele problemów.
Później nie przeszedłem rekrutacji na studia informatyczne, choć o tym marzyłem. Zostałem przekierowany na wydział mechaniczny, który szczerze znienawidziłem.
W połowie przerwałem studia, bo sobie nie radziłem, a moja głowa ciągle była w komputerach. Zacząłem pierwszę pracę w IT i informatyczne studia zaoczne, z których jakości w ogóle nie byłem zadowolony i uważałem to za wyrzucone pieniądze.
Później założyłem firmę, w której zaliczyłem wiele porażek, straciłem pieniądze i ostatecznie zbankrutowałem. Pracowałem w różnych miejscach odrabiając straty, aby założyć kolejną firmą usługową zatrudniając trzy osoby.
Po jakimś czasie jednocześnie straciłem dwóch klientów generujących największe przychody. Musiałem zwolnić ludzi i szybko zamknąć firmę, aby ponownie nie narazić się na straty. Po godzinach próbowałem reaktywować poprzedni biznes.
Przez chwilę mieszkałem zupełnie sam za granicą. Pracowałem całymi dniami. Eksperymentowałem z rynkami finansowym poświęcając dużo czasu, ale bez większego skutku.
Po drodze byłem w kilku relacjach z większymi lub mniejszymi problemami, a rozstania były bolesne i przyniosły dużo smutku.
Kupiłem sportowy samochód, w którym po trzech miesiącach musiałem zrobić kosztowny remont silnika. Kolejny rozwaliłem w pierwszy dzień robiąc idiotyczny manewr wyprzedzania w terenie zabudowanym. Uszkodziłem plecy i miałem naprawdę kiepski czas.
Miałem też oczywiście dużo radości i pięknych chwil. Zwiedziłem wiele miejsc na świecie i robiłem wspaniałe rzeczy. Przyzwyczaiłem się, że droga do sukcesu wiedzie przez wiele porażek.
Wiem, że twoja droga mogła wyglądać o wiele gorzej. Że moje problemy i zmagania to nie problemy. To tylko lekkie niedogodności.
Słyszałem, że Man is a sculptor and a marble i człowiek nie może się zmienić bez cierpienia.
Żyję tak, aby po drodze móc powiedzieć:
Wszystko zaczyna się układać!
To moje ulubione powiedzonko, bo po burzy w końcu wychodzi słońce.
Podobno szczęście to brak pragnień. Ja w to nie wierzę. Moje serce nadal wypełnione jest marzeniami i płonie barwnym płomieniem. Jednocześnie doceniam życie, które mam, otaczam się dobrymi ludźmi, kocham, śmieję się i jestem szczęśliwy.
To jest już koniec moich czterdziestu porad. Jutro kończę czterdzieści lat. To koniec pewnego okresu, ale początek czegoś nowego i ekscytującego.
Lubię zmiany. Choć droga na pewno będzie wiązać się z wieloma troskami i nie wiadomo ile jeszcze zostało do przejścia, to zamierzam się cieszyć tą podróżą w pełni.
Jestem zadowolony, że mogłem się tym z Tobą podzielić.
Życzę Ci wszystkiego dobrego!
